„Żywica” Ane Riel Recenzja #181

Hej, witajcie

Kolejna książka, która zachęciłam mnie swoją okładką, a postanowiłam ją przeczytać po tym zdaniu: „Co się dzieje, jeśli kochasz kogoś tak bardzo, że chcesz go zatrzymać przy sobie za wszelką cenę, w bezpiecznym miejscu?”

Główną bohaterką tej historii jest Liv, która jest małym dzieckiem. A swoja historię rozpoczyna od opisuje jak tata zabił babcię. Żyje z rodzicami a odludziu.  Jej rodzice zgłaszają jej śmierć, aby nie musieć posłać ją do szkoły. Nie ufają innym, dlatego z nikim się nie spotykają.  Ojciec uczy dziewczynkę wielu rzeczy m.in.  polowania, łowienia ryb oraz włamywania się.

Książka, która mnie zaskoczyła swoją historią. Powiem nawet więcej wstrząsnęła mną. Czytając tą historię czułam strach. Jak trzeba być zdesperowanym, aby przyjąć taki sposób życia. Pomimo tego strachu, chciałam poznać tą historię. Chciałam wiedzieć co jeszcze jest wstanie zrobić jej ojciec i czy ktoś wreszcie to odkryje.

Historia, która namieszała mi w głowie. Historia, która pozostała na długo w mojej głowie. Historia, która mnie zafascynowała, a jednocześnie przestraszyła.

Poznajemy tu dokładnie każda postać, jaka jest i co spowodowało, ze jest taka.  

Wraz z dalszym rozwojem historii  dowiadujemy się coraz więcej, a zakończenie mnie zaszokowało i wprawiło w osłupienie.  

Nie jest to łatwa książka, ale warta przeczytania.  

Polecam  każdemu, ale przygotujcie się na szok i strach podczas czytania jej.

Dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka za możliwość przeczytania tej historii. 

 Trzymajcie się;)

 Dane książki:

 Wydawnictwo: Zysk i S-ka

 Rok wydania: 2020

Liczba stron: 280

Moja ocena: 9/10