"Zbrodnia i Karaś" Aleksandra Rumin Recenzja #121

Hej, witajcie

Dziś książka z polskiego podwórka, a na dodatek debiut literacki.

Akcja powieści dzieje się w Warszawie, na terenie Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, gdzie dochodzi do makabrycznego odkrycia. Jedna ze sprzątaczek „wpada” na martwego profesora Karasia.  Okazuje się, że do popełnić to morderstwo mogła jedna z 10 osób obecnych wtedy w budynku.  I każda z tych osób miała do tego motyw.  Czy było to morderstwo ? Jeśli tak to kto to zrobił? Dowiedzcie się sami ;)

Jak zwykle urzekła mnie okładka, a gdy przeczytałam opis już wiedziałam, ze muszę poznać cała historię.

Jeśli szukacie typowej historii kryminalnej to tu takiej nie znajdziecie, ale za to znajdziecie dużą dawkę humoru i wspaniałej zabawy.  Czytanie jej w miejsca publicznych grozi dziwnymi spojrzeniami ludzi przebywających obok ;)

Każdy z „podejrzanych” opowiada swoją historię. Historię, po której każdego z nich można podejrzewać o skrócenie żywota pana profesora. Mamy tu też historię kota Stefana, który jest świetny.

Bardzo dobrze wykreowani bohaterowie, którzy wzajemnie się uzupełniają.

W pewnym momencie przeskakujemy o 12 lat do przodu, spotykamy tych samych bohaterów. Ale zrobili już swoje kariery, a śmierć pana profesora poszła w niepamięć.

Zakończenie mnie zszokowało, nie spodziewałam się tego. Stawiałam na Inną osobę.  Zaskoczył mnie też wątek paranormal w tej historii. 

Podczas tych 300 stron historia bardzo mnie wciągnęła.  Dostałam wiele sytuacji, z których śmiałam się „jak głupia do sera”. I nawet nie wiedziałam kiedy te 300 stron się skończyło.

Polecam tą książkę, warto poświęcić jej trochę czasu;)

Chcę więcej takich debiutów polskich autorów ;))

„Witajcie na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego!

Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie!

Nieszczęśnicy! (…)

Trafiliście tam, gdzie nawet diabeł przestał mówić dobranoc…”

 Trzymajcie się;)

 Dane książki:

 Wydawnictwo: Initium

Rok wydania: 2019

 Liczba stron: 288

Moja ocena: 10/10